Stereotyp, czyli uproszczenie
O stereotypach pisałam już wcześniej tutaj. Ciekawe jest jak wiele założeń na temat innego kraju powstaje poprzez skróty myślowe i uproszczenia czy uogólnienia. Dziś bliżej przyjrzę się stereotypowi o Holandii i i jej mieszkańcach mówiącemu pewnego rodzaju powściągliwości holendrów. Powściągliwości, która manifestuje się zarówno w sferze materialnej i stosunku do pieniędzy, jak w sferze emocjonalnej.
- Holender jest skąpy: dokładnie oblicza wydatki, szuka najkorzystniejszych ofert, nie trwoni pieniędzy.
- Holender jest oschły, nawet oziębły i mało serdeczny.
Pieniądze: skąpy Holender czy oszczędny Holender?
Ten obraz podważa Richard Hilla, badacz kultur, autor bestselleru My, Europejczycy:
Kolejnym utartym stereotypem jest powiedzenie 'skąpy jak Holender’. Holendrzy jak nikt inny poznali wartość zarobionych pieniędzy i po prostu nimi nie szastają. Z drugiej strony, wydają oni więcej na gwiazdkowe prezenty dla rodziny i znajomych niż jakikolwiek inny naród w zachodniej Europie.
Holandia jest krajem bogatym, ale jej mieszkańcy nie eksponują na co dzień swego statusu majątkowego. Stary rower, znoszone ubranie i skromne zachowanie obywateli przeczą bogactwu państwa. Najnowsze trendy w modzie zaobserwować można jedynie u nastolatków. Prominenci ze sfer rządowych, biznesowych czy akademickich noszą skromne stroje. Nie wynika to jednak ze skąpstwa, a z poszanowania pieniądza i ogromnej pracy włożonej w jego zarobienie. Jednoczesna skromność wywodzi się z czasów głębokiego kalwinizmu, którego silny wpływ widoczny jest miejscami do dziś. Ale o tym przy innej okazji.
Przytoczone wcześniej słowa Richarda Hilla potwierdzają, że Holendrzy nie skąpią, gdy chodzi o sprawienie przyjemności najbliższym. Są jednak oszczędni, rozsądnie obchodzą się z pieniędzmi. Sami zainteresowani by opisać swoje podejście do bogactwa i jego gromadzenia chętniej używają słowa zuinigheid – oszczędność, a nie gierigheid, oznaczającego skąpstwo.
Zdystansowany Holender
Holendrzy są powściągliwi w dysponowaniu swoimi pieniędzmi, ale również w okazywaniu emocji. Jedną z cech, która od razu rzuca się w oczy w postawie przeciętnego Holendra jest jego dystans do świata, siebie i innych ludzi. Często słyszy się opinie, że Holendrzy są chłodni i nie narzucają się ze swoim towarzystwem. Wrażenia takiego można doznać, gdy widzi się holenderską powściągliwość wobec obcych. Zazwyczaj wyraża się ona w małomówności i nieinicjowaniu kontaktu z nieznajomymi. Takie zachowanie nie wynika jednak z poczucia wyższości, czy też oziębłości, jak może to zostać odebrane, ale z szacunku dla prywatności innych, połączonej z odrobiną nieśmiałości. Dlatego też Holender nie wprosi się do sąsiada i nie nawiąże rozmowy bez wyraźnej zachęty ze strony drugiej osoby. Plusem takiego podejścia jest fakt, że nawet osoby publiczne mogą bez skrępowania poruszać się w przestrzeni publicznej nie wzbudzając sensacji. Holendrzy nie odczuwają potrzeby stałego interesowania się sprawami innych ludzi, sami nie oczekują, czy wręcz nie życzą sobie też zainteresowania.
Richard Gesteland rozwija temat i przedstawia Holendrów jako ludzi bezpośrednich i dosłownych, nie stosujących zawiłych czy pokrętnych wypowiedzi.
„Holendrzy cenią bezpośredni, jednoznaczny język,”
stwierdza Gesteland. To również ta bezpośredniość powoduje, że zachowanie Holendrów czasem zostaje odebrane jako gburowatość, arogancja i zarozumiałość. Jednak, jak dalej wyjaśnia, zachowanie to wynika po prostu z głębokiego szacunku dla własnego i cudzego czasu. „Kwiecisty język i pusta retoryka” nie tylko marnują czas, ale również nie wzbudzają zaufania Holendrów, szczególnie w kwestiach biznesowych.
Jedno ciasteczko
Z powyższego wizerunku dystansu i oszczędności zrodził się kolejny stereotyp: holenderska „niegościnność”, często opisywana jako przysłowiowa „jedna filiżanka kawy (één kopje koffie) i jedno ciasteczko (één koekje)”, będących standardowym poczęstunkiem, podczas wizyty w holenderskim domu. Według Holendrów jedzenie nie jest konieczne, by sprawić aby ich goście poczuli się mile widziani i jak u siebie. Na większy posiłek można liczyć zazwyczaj tylko wtedy, gdy faktycznie jest on częścią zaproszenia. Holendrzy nie chcą narzucać się gościom, ani stawiać ich w sytuacji konieczności odmawiania lub przyjmowania zaproszenia na poczęstunek. Należy jednak pamiętać, że jedna filiżanka kawy i jedno ciasteczko to często faktycznie tylko stereotyp. Osobiście spotkałam się z ogromną dozą sympatii, gościnności i wręcz hojności holenderskich gospodarzy, którzy dbali, by mój talerz nie był pusty.
Jakie są Twoje doświadczenia z Holenderska powściągliwością?
Więcej o kulturze i podejściu Holenderów i innych narodów przeczytasz m.in. tu:
- Gesteland, Richard. 2000. Różnice kulturowe a zachowania w biznesie.
- Hill, Richard. 2004. My, Europejczycy.