niderlandica, prostytucja, czerwone latarnie

Czerwone latarnie i magiczne okna – prostytucja w Holandii i Belgii.

Wspólna akcja blogerów

niderlandica, prostytucja

Zanim przejdę do szczegółów tego fascynującego tematu pragnę nadmienić, że wpis ten powstaje w ramach wspólnej akcji blogerów językowo-kulturowych. Akcja nosi tytuł  „80 blogów dookoła świata„. Tym razem tematem przewodnim wszystkich wpisów naszą blogerów jest seks. 

Myśląc o seksie, Holandii i Belgii, trudno w pierwszej chwili, w pierwszym odruchu od razu nie pomyśleć o temacie prostytucji. Tak w ogóle. Prostytucja jest jedną z pierwszych rzeczy, które w ogóle przychodzą na myśl, kiedy myślimy o Niderlandach. Ja osobiście zawsze zastanawiam się co jest takim najbardziej podstawowym tematem, który pojawia się w głowie. Jednak bez względu na to, który temat ostatecznie wygrywa pojedynek, zawsze jest to jeden z tych kontrowersyjnych tematów: prostytucja, aborcja, eutanazja, narkotyki. Tak, stereotypowo, kojarzą nam się Niderlandy. Choć być może wcale nie jest to czysto stereotypowe podejście, gdyż rok rocznie tabuny wygłodniałych seksu turystów zjawia się w Niderlandach po wyuzdane płatne usługi.

Dziś chciałabym przybliżyć wam temat prostytucji w Holandii i w Belgii,  zarówno od strony prawnej, problematyki społecznej oraz moich własnych obserwacji. Zapraszam zatem na tekst.

Czerwone latarnie oraz magiczne okna – prostytucja

W tytule postu nie bez przyczyny pojawiają się zwrot „czerwone latarnie oraz magiczne okna”. Jak wielu z was zapewne się orientuje, w Amsterdamie oraz innych dużych miastach istnieją tzw. dzielnice czerwonych latarni. Oznaczają oczywiście one te regiony w miastach, w których znajdują się lokale z prostytutkami, z charakterystycznym czerwonym oświetleniem. Okna z kolei, w poście opisane jako magiczne okna, to witryny sklepowe, w których panie reklamują swoje wdzięki. Ten rodzaj ekspozycji często zwany jest po niderlandzku raam prostitutie, czyli dosłownie „prostytucja okienna”.

 

niderlandica, prostytucja, czerwone latarnie

 

Prostytucja w Holandii legalna była od dawna, ale stosunkowo niedawno, bo 18 lat temu, w 2000 r. zalegalizowano prowadzenie zorganizowanych przybytków sprzedających usługi seksualne,  zatrudniających pracowników. Wcześniej przez dekady była zakazana. Legalizacja miała być sposobem na zajęcie się problemem handlu ludźmi. Głosy poparcia twierdzą, że legalizacja wynikała z pragmatyzmu niderlandzkiego – chęci upieczenia dwóch pieczeni – zyskania dodatkowych dochodów z podatków i zapewnienia bezpieczeństwa właśnie. Takie było założenie. Można zarejestrować działalność, płacić od niej podatki, mieć ubezpieczenie zdrowotne, brać udział w warsztatach podnoszących świadomość zdrowotną oraz uczących przedsiębiorczości. Prostytutki mają także własne związki zawodowe, a prostytucja traktowana jest jak normalny zawód. Szacuje się, że zyski czerpane z prostytucji sięgały setek milionów dolarów.

W Holandii można mówić o trzech typach prostytucji: legalnej i zarejestrowanej, niezarejestrowanej oraz prostytucji nielegalnej. Prostytucja nie zarejestrowana i nielegalna różnią się tym, że w przypadku prostytucji nielegalnej osoby są zmuszane do nierządu i wykonują go wbrew własnej woli. Różne badania wskazują, że sytuacja niestety nie polepszyła się wraz z wprowadzeniem legalizacji ani ze sformalizowanie tego tematu, o czym poniżej.

Mit szczęśliwej prostytutki

Spotkałam się kiedyś w Polsce z lakonicznym stwierdzeniem, że holenderskie prostytutki „zapewne są dość szczęśliwe”. Być może rozwiązania legislacyjne pierwotnie sprawdzały się. Rządowi udało się w sprawować jakąś kontrolę nad procederem prostytucji, do pewnego stopnia zapewnić bezpieczeństwo wykonawcom tego zawodu i „godne” warunki pracy. Ostatnio coraz częściej pojawiały się głosy, że mimo iż spora część handlu ludźmi została wyeliminowana i znacząco pozbyto się sporego elementu kryminalnego, wciąż w dużych liczbach pojawiają się nad użycia.

Handel ludźmi i wynikające z niego zmuszanie do prostytucji nie zniknęły. Dlatego w ostatnich miesiącach coraz częściej mówi się o likwidacji ulicznej prostytucji w Holandii. Obecnie zlikwidowano już ponad jedną trzecią okiennej prostytucji ulicznej. Problemem zdaje się nie być sam fakt legalnej prostytucji w Holandii i Belgii, ale związana z tym seks-turystyka. Tak jak wspomniałam na początku tego posta, płatny seks stanowi jedną z głównych atrakcji turystycznych w Holandii. I to właśnie dla wygłodniałych turystów tak prężnie kwitnie handel ludźmi.

 

niderlandica, prostytucja, czerwone latarnie

 

Gdy podczas jednej z kolejnych wizyt w Amsterdamie przechadzaliśmy się wraz ze znajomymi po dzielnicy czerwonych latarni w godzinach późno-popołudniowych i wieczornych, zauważyliśmy sporą grupę turystów. Składała się głównie z mężczyzn. Szliśmy mniej więcej w tym samym tempie jak oni i niestety mogliśmy zaobserwować, jak wraz z pokonywaniem kolejnych metrów i przechodzeniem koło kolejnych okiem ta grupa po prostu topniała. Co kilka okien któryś z panów odłączał się od grupy i kierował w stronę wybranego okna. W pierwszej chwili wydawało nam się to zabawne, jednak szybko zdaliśmy sobie sprawę z dramatyzmu tej sytuacji…

Z drugiej jednak strony słyszałam o przypadkach całkiem dobrze zarabiających kobiet, odnoszonych sukcesy zawodowe na innym polu (np. lekarek), które w ramach rozrywki i dorobku po godzinach dodatkowo zajmowały się świadczeniem usług seksualnych. Każdy lubi co innego.

Prostytucja w Belgii działa inaczej?

Pewnie niewielu z was ma świadomość, że w Belgii również prostytucja jest legalna, ale nielegalne są zorganizowane domy publiczne. W Brukseli także znajdują się dzielnicy czerwonych latarni, ale nie są one oczywiście tak dobrze znane i popularne jak te w Amsterdamie. Prostytucja i związane z nią problemy są takie same jak w Holandii, to znaczy dotyczą handlu ludźmi. Zadziwiający jest jednak fakt, że strona informacyjna miasta stołecznego Bruksela – brussel.info, podaje dokładne informacje (w ramach informacji turystycznej) dotyczące tego  gdzie, w jakich cenach i w jakiej „jakości” znaleźć można usługi seksualne w mieście.


 

Byliście w dzielnicach Czerwonych Latarni? Jakie są wasz osobiste odczucia? Jesteście za czy przeciw prostytucji?

 


Interesuje Was seks w innych krajach?

Zapraszam do wpisów pozostałych blogerów, biorących udział w akcji:

Filolożka, orędowniczka nauki języków jako stylu życia, miłośniczka belgijskich piw i holenderskiego pragmatyzmu.