niderlandica, niderlandy,

Holenderki są szczęśliwsze i nie miewają depresji

Kto jest szczęśliwy?Holenderka!

Hygge i lagom to bardzo powszechne ostatnio pojęcia. Sporo się mówi o narodach skandynawskich, jako o jednych z najszczęśliwszych na świecie. Żyją spokojnie, potrafią docenić to, co mają, są mniej zestresowani i cieszą się życiem. Przeglądając rozmaite relacje dotyczące powyższych zjawisk i narodów, gdzieś w tle także przewija się Holandia. Nie stoi ona na czele listy, ale zdecydowanie także ma się czym pochwalić, jeśli chodzi o zadowolenie z życia. Szczególną uwagę warto zwrócić na sytuację kobiet w Holandii. Jak w życiu radzą sobie Holenderki?

Dlaczego Holenderki nie miewają depresji?

W 2007 roku pojawiła się książka autorstwa Ellen de Bruin zatytułowana „Dutch Women Don’t Get Depressed” (ang. – Holenderki nie miewają depresji). Autorka przeprowadziła serię wywiadów ze zwykłymi kobietami, ale także psychologami, socjologami, historykami i innymi znawcami tematu. Wyniki opisała właśnie w książce. Według niej Holenderki są szczęśliwe, m.in dzięki temu, że mogą zachować równowagę pomiędzy życiem zawodowym oraz prywatnym.

niderlandica, holenderka, szczęście

Holenderki pracują mniej niż Holendrzy oraz inne narody, szczególnie po założeniu rodziny. Prawie 70% Holenderek pracuje na część etatu. Dzięki temu mają czas na życie rodzinne oraz realizację prywatnych planów, marzeń, czy hobby. Nie czują się przy tym dyskryminowane zarabiając mniej. Wiele wskazuje na to, że Holenderki po prostu nie chcą pracować więcej, skupiając się na innych aspektach życia.

Kluczowym elementem w tej sytuacji jest możliwość wyboru. W Niderlandach już od 13 w. kobiety mogły wybierać sobie mężów, a nie jedynie poddawać się woli rodziców w tej kwestii. Ponadto zarówno synowie, jak i córki mieli równe prawo do dziedziczenia, co wzmacniało pozycję kobiet. Kalwinistyczna mentalność i wynikające z tego ograniczenie swobody seksualnej zamężnych kobiet sprawiały, że kobiety kierowały energię (seksualną) na rządzenie w domu silną ręką.

Swobody społeczne towarzyszące rozwojowi Królestwa Niderlandów utwierdzały wszystkich członków społeczeństwa w przekonaniu, że mają prawo decydować o sobie pod każdym względem. Skutki tej sytuacji zaobserwować można do dziś. Nie jest jednak tak, że nie ma ona ciemnej strony. Paradoksalnie, zdarzają się przypadki dyskryminowania matek pracujących na pełen etat.

Czy ty jesteś tak szczęśliwa, jak Holenderka?

Pamiętam jak zaskoczona byłam, w jednym z podręczników do nauki języka niderlandzkiego (Taal Vitaal – więcej o nim wkrótce), w nagraniu dotyczącym planu dnia wypowiadała się Holenderka, pracująca na część etatu – 2 godziny dziennie, zajmująca się głównie domem, dziećmi i zakupami. Bez stresu, pędu, spiny. W polskiej rzeczywistości pozwolenie sobie na taki tryb życia było wówczas mało realistyczne. Kolejne zderzenie z holenderskim podejściem kobiet do pracy zawodowej przeżyłam już osobiście, podczas pobytu m.in. w Middelburgu w 2007 roku. Rozmawiałam wtedy z kilkoma kobietami, które po „zaledwie kilku” godzinach w pracy, biegły na zajęcia sportowe, na spotkanie z przyjaciółkami, czy do rodziny. Pomyślałam wtedy, że chciałabym mieć ten komfort… luzu. Dziś uczę się żyć w ten holenderski sposób.

A jak Wy – polskie kobiety, postrzegacie Holenderki? Co sądzicie o swobodach i braku presji? Chętnie poznam Wasze zdanie. Jeśli natomiast chcecie poczytać o Holenderkach z amerykańskiej perspektywy, zachęcam do przejrzenia tekstu Jessici Olien.

Filolożka, orędowniczka nauki języków jako stylu życia, miłośniczka belgijskich piw i holenderskiego pragmatyzmu.