Belgia… Holandia… to chyba przeznaczenie
W komentarzu do jednego z moich poprzednich postów zapytano mnie „dlaczego niderlandzki”? Skąd wybór takiego, a nie innego języka. Z napisaniem takiej wypowiedzi nosze się już od pewnego czasu, a to zapytanie stało się niejako katalizatorem, by wreszcie się za to wziąć.
Jeszcze zanim podjęłam studia językowe na anglistyce w Poznaniu (moje pierwsze), rozważałam niderlandystykę we Wrocławiu. Wtedy była chyba jedyna w Polsce, a na pewno największa. Koniec końców wtedy moja droga ze studiami niderlandystycznymi rozeszła się. Już po trzech latach miałam wrócić na tę samą ścieżkę.
Na poznańskiej anglistyce, w ramach studiów magisterskich, można było podjąć naukę na specjalizacji niderlandzkiej. Zawsze ciągnęło mnie o do języków germańskich. Gdy nadarzyła się okazja studiowania języka i kultury, nie zastanawiałam się długo. Uznałam to za wspaniałą okazję, by nauczyć się kolejnego języka, który z resztą już wcześniej chodził mi po głowie. Zapisałam się i tym prostym sposobem stałam się studentką specjalizacji niderlandzkiej na UAM.
Od pierwszych zajęć wiedziałam, że to strzał w 10: świetni wykładowcy stwarzający rodzinną atmosferę, fajna grupa. Nauka języka niderlandzkiego pochłaniała mi więcej czasu niż działania związane z pisaniem magisterki. Wtedy już zupełnie wkręciłam się w język, kraje i kulturę. Wkręciłam się na tyle, że po skończeniu specjalizacji poszłam na filologie niderlandzką.
Moja perspektywa: język i kraje
Dlaczego się tak wkręciłam? Co mnie aż tak przyciągnęło?
Holandia i Belgia to o wiele więcej niż prezentują stereotypy: dragi, tulipany, chodaki i skąpstwo. Od początku fascynowała mnie holenderska otwartość i kontrowersyjność oraz belgijski luz i dobra kuchnia. Z każdymi zajęciami na uczelni oba te kraje stawały się coraz bliższe, coraz bardziej swojskie. Język stawał się przejrzysty, przystępny, a wreszcie w pełni zrozumiały. Wiele osób twierdzi, że niderlandzki brzmi jak szczekanie z kluchami w ustach. Moje pierwsze wrażenie było podobne. Ale wszystko zmienia się, gdy zaczyna się język rozumieć. Nie słyszy się wtedy „dziwnych” dźwięków, tylko znaczenia. Tak jest z każdym językiem. I tak gdy zaczęłam rozumieć język, w pewnym sensie przestałam go słyszeć. Zaczęłam go czuć.
Osobiście wolę wymowę holenderską i taką staram się mieć ;-).W Belgii kilkukrotnie zwrócono mi uwagę, że brzmię „północnie”.
Kraje:
Holandia to przede wszystkim determinacja ludzi, pragmatyzm i ich moc w dążeniu do celu. To także walka z przeciwnościami losu – wodą. Holendrzy przez lata wypracowali umiejętności radzenia sobie w trudnych sytuacjach i znajdowania rozwiązań. Szalenie mi to imponuje i dlatego kultura ta wydała mi się tak atrakcyjna. Mentalność kupiecka (więcej o niej wkrótce), zbudowanie potęgi kolonialnej i duże swobody obywatelskie to aspekty niderlandzkości, które od początku budziły moje zaciekawienie. Ta holenderska bezpośredniość sprawia czasem wrażenie zdystansowania, czy oschłości. Osobiście cenię sobie konkret, ale faktycznie „bycie miłym” nie jest standardem w holenderskiej kulturze. Na swojej drodze spotkałam Holendrów serdecznych i bardzo nieprzyjemnych, nie ma reguły, trzeba to po prostu zaakceptować.
Belgia, z kolei, uważana jest czasem na brzydszą siostrę Holandii, takie przynajmniej odnoszę wrażenie. Jest to jednak kraj o równie fascynującej kulturze, nie tylko kulinarnej. Większość z nas zna i być może nawet lubuje się w belgijskich piwach, czy frytkach z gulaszem. Ale Belgia to także wspaniała architektura (szczególnie Gandawa czy Brugia), doskonałe uczelnie no i serce Europy. Ludzie są serdeczni i nawet jak zdarzy im się jakieś mniej przyjazne zachowanie wobec innych, łatwiej im wybaczyć takie faux pas. Belgia jest swojska. Przekraczając granicę holendersko-belgijską od razu zauważa się różnicę. Panuje większy nieład, ogródki nie są idealnie równe, a domy na wsiach przypominają te polskie. No i te frytki z gulaszem .
Miłość bezwarunkowa?
O obu krajach można by pisać i pisać. Dla mnie Belgia i Holandia to pewne wzorce zachowań, które ciekawią, frapują, a czasem zastanawiają. Nie popieram wszystkich rozwiązań społecznych czy politycznych. Z wieloma się po prostu nie zgadzam. Jednak wiele aspektów niderlandzkości sprawiają, że chcę zgłębiać i język i kulturę. Czym dla Ciebie jest niderlandzkość? Co najbardziej cenisz w kraju, ludziach, języku? Który kraj bliży jest twojemu sercu? Chętnie przeczytam o Twojej perspektywie w komentarzach.